coaching

Potęga przytrzymania

„Chcę mieć wszystko i to natychmiast” to częsta postawa człowieka współczesnego. Wychowany w kulturze materializmu, zachłyśnięty konsumpcyjnymi wyborami może nawet uprawiać apologię swojej niecierpliwości: „Nie lubię czekać. Oni/inni mają obowiązek/powinni zrobić to i to. Ja sobie nie pozwolę, żeby ktoś…”. Wiele energii przeznacza na to aby utrzymywać obraz siebie jako człowieka, który „ma prawo”, który żąda, egzekwuje i przez to czuje się bardziej wartościowy, bo na tym buduje swoją tożsamość. Inni się z nim liczą. Mogą nie liczyć się z innymi, ale nie z nim, nawet jeśli robią to ze strachu.

Jest inna droga, w której nie trzeba walczyć. Nie trzeba już budować swojego dobrostanu na tym co zrobią lub czego nie robią inni. Zamiast coś z czymś robić, po prostu z tym być. Obserwować z zaciekawieniem jak rozwiązanie przychodzi samo, bez żadnego wysiłku. Zaoszczędzoną energię kierować ku sobie i swoim bliskim, by dzięki niej budować relacje pełne miłości i empatii. Wzmacniać swoją obecność w chwili obecnej, zamiast budować fałszywe obrazy siebie. Być dla siebie i dla innych, w pełni pozwalając wyrazić się temu, kim się naprawdę jest. Pozwalać życiu płynąć nie stawiając mu oporu.

Być z czymś zamiast coś z tym robić to wielkie wyzwanie dla współczesnego człowieka. To postawa, która dostępna jest po wyciszeniu nastawionego na znalezienie rozwiązania umysłu. To postawa nie z tego świata, w której nie ma ograniczeń czasu i przestrzeni. Nie trzeba już walczyć, ani mieć czegoś natychmiast, bo wszystko, czego potrzebujemy jest tu i teraz.

Jeśli zaś na coś czekamy, stwórzmy wokół tego przestrzeń. Weźmy głęboki wdech i uszanujmy naszą potrzebę. Zaciekawmy się swoim wyczekiwaniem z łagodnością i humorem. Jednocześnie przekierujmy uwagę na chwilę, która jest, doceniając ją w pełni. Celebrujmy otwarcie się na nadejście tego co dobre będąc w pełnej gotowości do jego przyjęcia. Może się okazać, że świadome przytrzymanie smakuje lepiej albo równie dobrze jak to na co czekamy.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak

mewy

Królowa obecnej chwili

„Porzuć czekanie jako swój normalny stan umysłu” – powiedział Eckhart Tolle na rozpoczęcie kursu do jego uczestników. Jeśli na coś czekamy, zwykle nie jesteśmy tu i teraz. Wybiegamy w przyszłość. Myślimy: „kiedyś jak będę miała dużo pieniędzy…”, „na emeryturze to ja…”. Czekamy aż nas ktoś pokocha, czekamy na lepsze czasy albo aż zrzucimy zbędne kilogramy, wierząc, że wtedy nasze życie będzie inne, lepsze, pełniejsze.

Można jednak spojrzeć na to inaczej: nasze życie jest dokładnie takie jak ma być, a wszystko co się wydarza ma głębszy sens i prowadzi nas ku naszej wewnętrznej pełni. Jako proces, życie daje nam różne okazje do rozwoju, nawet jeśli wymaga to konfrontacji z trudem czy uczuciami, których najchętniej pozbylibyśmy się od razu i z tego powodu stawiamy im opór. Tymczasem droga do wyzwolenia od cierpienia może prowadzić przez akceptację.

Kiedy odkładamy nasze życie na później, odcinamy się od bogactwa doświadczenia w tu i teraz. Warto dostrzegać, że tu, w tej właśnie chwili mamy na prawdę wszystko by móc być pełnym pokoju. Jak mówi Thich Nhat Hanh w chwili obecnej jest nasz dom. Wokół nas zmieniać się mogą scenerie, pojawiać się różni ludzie i wydarzenia. My jednak mamy siebie. Jesteśmy przy sobie. Obejmując siebie życzliwą uwagą, miłością i uważnością, jesteśmy dla siebie prawdziwym przyjacielem i kompanem. Nigdy nie jesteśmy samotni.

Jaka jest droga do tego, by rozgościć się w chwili obecnej i docenić ją? Po prostu być. Zauważać kiedy umysł wybiega w przyszłość karmiąc się różnorakimi scenariuszami. Wracać do siebie. Kierować świadomość do środka. Obejmować siebie samego pełną miłości uwagą. Słyszeć swoje potrzeby i podejmować świadome decyzje czy i jak je realizować. Być uważną i pełną empatii królową w swoim wewnętrznym królestwie sygnałów, odczuć i myśli, w krainie zwanej „Tu i Teraz”.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak

kompas

Przestrzeń wokół TAK

Co oznacza powiedzenie Życiu TAK? W moim rozumieniu to całkowite oddanie Procesowi Życia. To akceptacja miejsca, w którym się jest. To przyjmowanie z otwartością tego, co jest właśnie w tej chwili. To podążanie za sobą z zaciekawieniem: „Aha. Tu jest to. Teraz przychodzi to. Wszystko płynie”. To bycie w absolutnym kontakcie ze sobą, z innymi i ze światem. To ufność, że wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być, że ma głębszy sens, nawet jeśli ten sens się dla nas jeszcze nie odkrył.

Odkrywanie sensu to czasem dłuższy proces. Wymaga spojrzenia z perspektywy, odpuszczenia oczekiwań i przyjęcia tego co właśnie przychodzi. Kluczowe jest zaufanie. Marianne Williamson porównuje taką ufność do pilotowania samolotu. Kiedy lecimy we mgle, a widoczność jest niska, sięgamy po przyrządy pokładowe, czyli system wewnętrznego przewodnictwa. Nie widać dokąd lecimy, za oknem jest tylko mgła. Coś w środku mówi jednak wyraźnie, że to dobry kierunek.

Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi jest aktem wiary i odwagi. Wypowiedzenie tego słowa całą pełnią siebie wymaga wewnętrznej integracji, opiera się na zaufaniu do siebie. Jest aktem wspaniałomyślności i szczodrości. Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi, choćby w drobnej sprawie, to prawdziwy i elementarny akt miłości: „Tak, chcę. Tak, zrobię to dla Ciebie. Tak, chcę z Tobą być i żyć. Tak, decyduję się Ciebie kochać”.

W naszej kulturze słowo TAK występuje często w towarzystwie słowa ALE. Powiedzenie na przykład komuś: „TAK, chcę, ALE nie wiem” zamyka przepływ. Pojawia się lekko wyczuwalna dysharmonia. Warto zauważać chwile, kiedy tak się dzieje z uważną łagodnością. Może być tak, że jedna część w nas mówi TAK, a druga NIE. Do tego może być i trzecia, która mówi NIE WIEM, i to jest ok. Pozwólmy im na to. Powiedzmy im TAK: „Tak, słyszę Cię. Tak, dziękuję Ci. Tak, ufam, że chcesz dla mnie dobrze.”

Powiedzenie TAK całej swojej Osobie, wsłuchiwanie się w siebie z życzliwą uważnością, szacunek dla swoich potrzeb, a także zaufanie do swojej wewnętrznej mądrości to warunki niezbędne, by móc pełnym miłości TAK obdarowywać nie tylko siebie, ale i ludzi wokół nas. To prawdziwa podróż ważenia różnych aspektów, głosów i zewnętrznych nacisków. Czasem dzieje się sprawnie i szybko, czasem wymaga większej uwagi. Chcąc powiedzieć TAK sobie samym, innym ludziom i Procesowi Życia, robimy wewnętrzną przestrzeń na nieustanne poszukiwanie równowagi, z akceptacją i miłością do siebie.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

 

kafelki

Mozaika wewnętrznych subtelności

Jest coś pięknego w podążaniu za swoimi najgłębszymi odczuciami. Gdy wczuwamy się w subtelne sygnały płynące z ciała, możemy czytać z nich jak z książki snując opowieść o swoim życiu wewnętrznym. O tym co płynie i tym co utknęło. O tym co łatwo lubić i tym co budzi odrazę.

Wsłuchujemy się w siebie i prowadzeni przez mądrość ciała, świecimy latarką tam, gdzie dotychczas była ciemność. Patrzymy i odkrywamy kolejne kawałki siebie. Zadziwieni wewnętrznym bogactwem, pozwalamy sobie na tą mozaikę różnorodności: „Aha” – myślimy: „tu jest tak, a tu inaczej, tu gładko, a tam chropowato”, i obie te jakości współistnieją ze sobą. „Coś we mnie jest za, a coś przeciw. I to jest ok”.

Okazując szacunek swoim wewnętrznym odczuciom i pozwalając im wybrzmieć, zyskujemy dostęp do większej harmonii. Nie musimy już stawiać oporu temu, co chce naszej uwagi. Jak dobrze nastrojony instrument, wydajemy dźwięk czysty i naturalny. Energia życia płynie przez nas swobodnie. Umysł staje się jaśniejszy, a doznania zmysłowe nabierają wyrazu. Jesteśmy tu i teraz, w pełni obecni i karmimy naszą uwagą bieżące życie.

Podobno jest takie miejsce, które było zanim ciało i umysł zostały rozdzielone. Jak do utraconego raju, można do niego dotrzeć kontaktując się z tym, co subtelne w nas samych. Gęsty i ciężki świat materii naszego ciała przeplata się z rzeczywistością stanów emocjonalnych, płynnych obrazów i subtelnych energii. Wsłuchując się w nie i podążając tam, gdzie prowadzi nasza uwaga, pozwalamy elementom naszej wewnętrznej mozaiki ułożyć się w spójny i harmonijny wzór.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

książki

Świat oparty o empatię

Nasz świat ceni wiedzę. Gromadzimy tysiące informacji i jesteśmy dumni, że coś wiemy. Epatujemy innych swoimi wiadomościami i czujemy się wielcy i ważni. Nazwy, koncepty, konstrukty myślowe tłoczą się w naszych umysłach i przysłaniają doświadczenie bycia tu i teraz. Nie widzimy już świata wokół. Nie widzimy już ludzi, takimi jacy są, z tym z czym są w danej chwili. Jedyne co mamy do dania to rada. „Ty powinnaś zrobić to i to” – uważamy, że wiemy lepiej i że chcemy dla kogoś dobrze.

Nieproszona rada jest pełna przemocy. Stawiasz siebie wyżej i z pozycji ego dajesz receptę. Przez ułamek sekundy czujesz, że masz lepiej. Nie uświadamiasz sobie tego być może, nie masz złych intencji. To właśnie lęk: „Uf. Jak dobrze, że mnie to nie spotyka. Nie jest u mnie tak źle”. Twoja uwaga jest na Tobie samej i zapominasz o drugiej osobie, która potrzebuje współczucia i towarzyszenia w trudzie i bólu.

Jak wyglądałby świat, w którym ludzie podchodzą do siebie z miłością? Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do rozmów o zamachach i tragediach, niż o tym co dobre i piękne. To bardzo smutne. Świat oparty o miłość jest możliwy tu i teraz. Zależy od tego co w danej chwili wybierasz: miłość czy lęk. Jeśli wybierasz miłość, widzisz drugiego człowieka z życzliwością i akceptacją. Mówisz: „Siostro, ja też tam byłam, rozumiem. To co dziś przeżywasz mogłoby równie dobrze przytrafić się mnie.” I robisz dla drugiego człowieka przestrzeń.

Kultura oparta o empatię to kultura ludzi, którzy kwitną. Każdy rozwija swoje unikalne talenty dla dobra wspólnego całej ludzkości. Nie zabija się motywacji u dzieci bacikiem kar i nagród. Nie przywdziewa się maski wszechwiedzącego i „wszędzie bywałego” na spotkaniu towarzyskim, żeby pokazać się wyłącznie z najlepszej strony. W zamian szuka się kontaktu, więzi, nici porozumienia. Otwiera się przestrzeń wzajemnego szacunku, życzliwego zainteresowania, współodczuwania i miłości. Dajemy to, co w głębi serca pragniemy dostawać od innych. Wyciszając głowę, bez lęku otwieramy serce. Pięknie ujął to suficki poeta Rumi: „Poza myślami o tym co złe, a co dobre, jest pewna przestrzeń. Spotkajmy się tam”.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.